sobota, 1 lipca 2017

Gdy kochasz zwierzęta ale ludzi nienawidzisz

http://kotylion.pl/koty-wolno-zyjace-i-ich-prawa/
  



  Od kilku dni próbuje coś napisać. Coś zabawnego, błyskotliwego, z jajem. No i idzie mi to jak cyganowi robota, ale od czego są internety? Wystarczy zagłębić się czasami w komentarze i już nie trzeba szukać weny, bo to wena właśnie znalazła Cię.


   To, że działam na rzecz zwierząt, nie jest tajemnicą. Na moim Facebooku co chwile pojawiają się biedy do adopcji, linki do zbiórek, sprawy ogółem związane z losem zwierząt. Obserwuje masę pro zwierzęcych organizacji, przytulisk, pogotowi dla zwierząt i prywatnych ludzi, którzy poświęcają swój czas i pieniądze, niosąc pomoc braciom mniejszym. Z obserwacji i doświadczenia widze, że najbardziej przekichane mają koty. I mimo że w schroniskach jest ich mniej niż psów, to widze, że to one najczęściej padają ofiarą przemocy. W miastach jest ogromna ilość kotów wolno żyjących, o które nikt nie dba i nikt im nie pomaga. Jestem pełna podziwu dla miłośników mruczków, którzy probują wyłapywać, sterylizować, leczyć, dokarmiać te zwierzaki. Przecież bez nich zjadłyby nas szczury. Wydawać się by mogło, że miłośników zwierzaków czy to szczekających, czy miauczących (czy też wydających inne odgłosy) jest coraz więcej i cechuje je przede wszystkim dobre serce, empatia i brak obojętności na krzywdę innych. No i tu się trochę przejechałam…

     Zaczęło się to od posta, jednej z prozwierzęcych organizacji, która wstawiła posta o wolnożyjącej kotce. Szara kicia była jednym z tych osiedlowych kotów, należących do nikogo. Umierała sobie po cichu, pod którymś z balkonów, gdy grupa dzieciaków wymyśliła sobie zabawę: rzucanie kamieniami. Cel: kot, według nich, już martwy. Ktoś to zauważył i w końcu postanowił wezwać odpowiednie służby. Koci ratownicy przyjechali na miejsce i ledwo żywego kota zabrali. Walka byłą nie równa, anemia, gnijąca rana, niepracująca wątroba, nerki też już wysiadły. Kot chudy jak przecinek nie miał już sił walczyć i nie walczył. Każda śmierć nawet małego szarego kota pozostawia pytania. Dlaczego tak się stało? Czemu nikt nie wezwał ich wcześniej? Bo przecież koty, szczególnie te wolno żyjące, potrafią się uleczyć. Czemu dzieciaki rzucały kamieniami w kota, który nie mógł uciec czy się bronić? Bo myślały, że kot nie żyje. Czemu nie powiedziały rodzicom? Bo oni też nie wiedza co z takim kotem zrobić. Myślicie pewnie, że o to gwóźdź programu. Otóż nie. Główna atrakcja pojawiła się pod postem o szarej kotce.

Internet ma to do siebie, że dodaje odwagi. Lubimy po kozaczyć. Ciężko jest przekuć emocje w słowa. Chcemy, aby były dosadne i naprawdę zrobiły wrażenie, na tym do kogo je kierujemy. Gdy zaczęłam czytać komentarze pod tym smutnym postem, zupełnie zapomniałam o kocie. Uderzyło we mnie ile jadu, nienawiści, chamstwa i patologii potrafią mieć w sobie osoby, które zawsze uważałam za te lepsze, bo potrafią pochylić się nad potrzebującym zwierzakiem. Ja rozumiem gniew, szczególnie gdy codziennie dowiadujemy się o fizycznym znęcaniu się nad zwierzakiem, o porzucaniu ich w lasach, oddawaniu do schronu z błahych powodów. Sama mam ochotę czasami przybić takiemu delikwentowi piątkę, w twarz, patelnia…żeliwna. Jednak to, co przeczytałam pod postem, sprawiło, że przestałam wierzyć w ludzkość, ta kochająca zwierzęta też.

Mam nadzieje, że bachory następnym razem ukamienują rodziców”

„Wstrętne bachory, zabiłabym”

„Życzę, abyście umierali w cierpieniu, jak ten kotek”

To te najdelikatniejsze, reszty po wymazaniu słów nienadających się do publikacji, nie dałoby rady przeczytać, ze zrozumieniem. Sorry, ale nie tego się spodziewałam. Jak można pisać, że w ludziach już nie ma dobra, że ktoś nie jest w stanie zrozumieć, jak można być takim potworem, a następne sześć linijek tekstu to życzenia śmieci, raka, hemoroidów i ogni piekielnych? Czym tacy ludzie różnią się od tych dzieciaków? Te wyzwiska i gorące życzenie nigdy do nich nie dotrą, a jeśli dotrą, wywołają zupełnie odwrotne emocje. Agresja będzie napędzać agresje. Wiele więcej dla reszty tych wolożyjących kotów zrobiłaby krótka, edukująca kampania dla mieszkańców osiedla, dlaczego te koty są ważne dla ich małej społeczności i gdzie się zwracać o pomoc w takich sytuacjach.
Jeszcze 2 sprawa, zadziwia mnie, że my Polacy potrafimy sklepać zdanie podwójnie złożone wyłącznie z przekleństw. Żeby nie było, ja też rzucam zaklęcia, ale pamiętajcie, często Wasz komentarz może być dla Was wizytówka. Co ja mam sobie pomyśleć, o 29-letniej mieszkance Warszawy, pracującej jako pedagog z lekko krzywym uśmiechem na zdjęciu profilowym, która wstawia komentarz gdzie poza „i”, „aż”, „do” i „abyście” nie nadają się do publikacji? Jest różnica, kiedy soczyste słowo na „k” 
podkreśla wypowiedz, i jest rożnica, kiedy wypowiedz, składa się z soczystych słów na „k” w asyście słów na „p”. No ale Polak potrafi i zapewne wynika to z naszego bogatego języka, równie bogatego, jeśli mówimy o „łacinie podwórkowej”.


     Na koniec mojego wywodu powiem tylko, że często te „złe” zachowania człowieka nie wynikają z jego wewnętrznego „zła”, ale często z niewiedzy. Może fakt, że jako studentka psychologii, coraz bardziej zagłębiam się w ludzki umysł i widze kolejne warstwy przyczyn pewnych zachowań, nie tylko te powierzchniowe, sprawia że zaczynam rozumieć, że edukacja może zdziałać na tej płaszczyźnie bardzo dużo. Myślę, że zamiast mianować czas na wylewanie żółci w internecie, można zabrać psa ze schroniska na spacer, a nóż widelec i spodoba się jakiemuś przechodniowi. Można iść do marketu i kupić kilka puszek kociej karmy i nakarmić te bezdomniaki, dając przykład sąsiadom. Trzeba zacząć mówić i pokazywać co powinno się robić, zamiast mówić, czego robić się nie powinno. Takie działania będą miały większy wpływ na dobrostan zwierzaków niż rzucanie zaklęć na ich oprawców.


Miłego weekendu,

B.

#nie_kupuj_Adoptuj 

2 komentarze:

  1. Najciekawsze jest to, że połowa ludzi, którzy tak się w komentarzach wyrzywają i sklecają go w 2/3 z przekleństw, jakby zobaczyli taką sytuacje na ulicy, przeszliby obok z nosem w telefonie i nawet by się za takim kociakiem nie obejrzeli

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisany post, zgadzam się z tobą i mogę się przyznać ze mało kogo widzę jak przychodzi ale tylko patrzy na telefon lub inne sprzęty.
    Pozdrawiam,lu

    OdpowiedzUsuń