wtorek, 4 lipca 2017

Wdech i wydech, czyli jak ogarniam stres.

Skippi, FOT, BiN




   Przeglądając dziś blogi mi polecane, zauważyłam   ile młodych ludzi, pisze o stresie i jak sobie z nim radzi. Z perspektywy czasu mogłabym powiedzieć, co gimnazjalistka czy licealista może wiedzieć o stresie… bitch please i takie tam. Nie powiem, bo chociaż od matury minęła mi więcej, niż dekada to pamiętam, że bycie nastolatkiem też potrafi docisnąć śrubę. Oczywiście na przestrzeni czasu, płacenia rachunków, wyrabianiu norm, spotkań, projektów i upierdliwych przełożonych, szkoła średnia to pikuś. Jednak oni dopiero wchodzą w życie i nie mają tego porównania. Zresztą problem stresu nie dotyczy tylko dzieciaków, dotyka on praktycznie każdego.Nie będę się tu rozpisywać, co powoduje, że stres pożera nas żywcem. Czy to egzaminy, czy zawalony termin, czy kłótnia z przyjaciółką, efekt jest taki sam? Jak napisał wieki poeta, denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za czyjąś głupotę. Także nie ważne, czemu się denerwujemy, ważne jak możemy sobie z tym poradzić.Niżej przedstawię Wam kilka sposobów jak ja radze sobie ze stresem.


1. Jazda konna.

Jazda konna to mój numero uno, jeśli chodzi o terapię antystresową. Czasem mamy takie dzień, że wszystko nas wkurza. Sąsiad krzywo zaparkował, pies za głośno szczeka, Ziemia kręci się w lewą stronę. Wtedy właśnie uciekam do stajni, zabieram moja Skippi i lecimy na pola. Muszę zostawić, to co mnie wpienia przy bramie, a już najpóźniej przed wskoczeniem w siodło, bo koń wyczuje te złe emocje i z doświadczenia wiem, że je przejmie co może się źle skończyć. Równy chód konia, kołysanie zadziała na nasz system odprężająco. Dla bardziej doświadczonych proponuje jazdę na oklep. Czując każdy pracujący mięsień zwierzęcia, współpraca z jego ruchami jest jak medytacja.


2. Pływanie

Wchodząc do wody, rozluźniamy mięśnie, możemy unosić się na jej powierzchni, co jest dość przyjemne. O ile nie możemy mówić o odstresowywaniu się przy basenie pełnym wrzeszącej wycieczki z lokalnej podstawówki, tak pływanie na otwartym akwenie to coś zupełnie innego. Mogę odpłynąć, gdzie będzie cicho, pusto, wyrównać oddech. Skupić się na wykonywanych ruchach nóg i rąk. Zanurkować, zobaczyć co się dzieje pod wodą. Na basen wybieram się późnym wieczorem, kiedy ludzi jest mniej, dzieci nie ma wcale. O ile pole do popisu ograniczone to wciąż schemat ten sam.


3. Muzyka

Jedna z najbardziej popularnych metod, aby się wyciszyć. Każdy ma swoje gatunki oczywiście i o ile jedni wola odpływać przy klasycznej rapsodii inni będą czuć to samo, słuchając heavy metalu. Ja słucham różnych rodzajów muzyki. Najbardziej relaksuje się przy płycie Sarah’y Brightman „Timeless”, po prostu uwielbiam. Kocham też twórczość Carter’a Burwell’a (tak, to ten, co skomponował „Kołysankę dla Belli” w Zmierzchu). Gdyby taka muzyka leciała u dentysty, to usypiałabym z otwartą gęba na fotelu. Są jednak dni, że idę na spacer a w słuchawkach mam Slipknot’ów. A właśnie…

Coffee i Bubel ,FOT.BiN

4. Spacer



Najlepiej z psem albo dwoma. Chociaż u mnie spacer z 2 do relaksujących nie należy (Ci, co mają TTB, zrozumieją). Zabieram więc najpierw jedna, potem druga i staram się nie myśleć o niczym innym, tylko o tym, że spaceruje z psem po parku i jest fajnie.


5. Pogłaskaj zwierzaka 😊


Kota, konia, psa czy owce, Nie ważne, pobądź ze zwierzakiem, posmyraj za uszkiem. Mnie zawsze wk*&^ przechodzi jak sobie, na przykład za uszkiem posmyram krówkę. Od razu uśmiecham się od ucha do ucha, gdy widze jak nastawia mi głowę, chcąc nakierować odpowiednie części czaszki na drapanie.


6. Kąpiel (z dedykacją dla Pań)

Długa, ciepła, aromatyczna, z muzyka i świecami. A wlej sobie kieliszek wina, a co! (jeśli oczywiście jesteś już pełnoletnia). Wdychaj przyjemne zapachy, na przykład lawendowy, i nie myśl o niczym, tylko o tym, jak seksowna i fajna jesteś. Do tego ogóreczek na oczy i odpływamy…


7. Książka


Każdy z nas ma takie swoje ulubione książki, do których wraca, kiedy mu źle (jeśli oczywiście, choć trochę lubi czytać). Na mojej półce są książki, które przejechały ze mną pół Europy, są zniszczone, grzbiety pozałamywane a kartki są luzem. Do takich pozycji należą „100 pociągnięć szczotka przed snem” Mellisy P., „Nigdy w życiu” Katarzyny Grocholi oraz wszystkie części Harry’ego Pottera (Po tych wszystkich latach? Zawsze…). Mimo że na co dzień zaczytuje się w kryminałach, horrorach i książkach popularnonaukowych o tematyce psychologii śledczej i antropologi to właśnie po takie przyjemne pozycje sięgam, gdy chce odpłynąć.


8. Worek

W zestawie powinny być też rękawice. Kilka lat temu ćwiczyłam boks i uwielbiam sporty walki. Niestety po ciąży moja kondycja postanowiła mnie opuścić, jak nie wierny kochanek i coś mi wygląda, że nie zamierza wrócić. Po kilku sekundach walenia zipie jak nałogowy palacz z nadwagą, wchodzący na 3 piętro. Jednak, gdy sytuacja jest krytyczna, jak moja weekendowa rozpacz po katastrofie, jaką zafundowały mi „profesjonalne” ” fryzjerki”, nie pozostało mi nic innego jak wyjąć rękawice i zalewając się łzami powalić w ten worek. Pomogło na tyle, że już nie płacze, gdy patrze w lustro, nie dostaje skrętu żołądka, ale myślę jak tu naprawić szkody.




    Każdy ma swoje sposoby i nieważne czy stras mały, czy duży efekt na naszym organizmie odciśnie. Zamiast więc sprzedawać innym gadki typu „no co ty, to Cię stresuje, poczekaj aż…” lepiej zabierzcie ich na spacer, albo zaproponujcie jedna z moich metod.

Aha, jeszczw jedno, nie bójcie się mieszać moich sposobów, kąpiel i ksiązka, muzyka i jazda konna ( a jak jest już możliwość wjechania do wody to ja wymiękam)


Trzymajcie się ciepło,

B.

Oba zdjęcia umieszone w tym poście są mojego autorstwa i nie wyrażam zgody na wykorzystywanie ich i publikowanie gdziekolwiek indziej, bez wcześniejszej konsultacji ze mna oraz mojej zgody.

x

1 komentarz: